Dziś Ball. Uśmiechnęłam się do swojego odbicia w lustrze.
Lekcje zostały odwołane i można było się wyspać, ale ja zamiast spać poszłam na długie polowanie.
Dzieje się ze mną coś dziwnego, ale nie będę teraz o tym myśleć, bo dzisiejszy dzień jest dla mnie bardzo wyjątkowy. Dzisiaj pierwszy raz od rozpoczęcia nauczania w tym liceum pójdę na bal!
Była już piąta. Edward ma być u mnie za trzy godziny.
Więc zaczynamy!
W podskokach pobiegłam do łazienki gdzie nalałam całą wannę wody.
Wlałam do kąpieli różnego rodzaju olejki i wskoczyłam do wanny zanurzając się po uszy.
Kąpiel bardzo mi pomogła. Otrzeźwiła mi mózg przez co mogłam znów racjonalnie myśleć.
Założyłam na siebie szlafrok i owinęłam głowę ręcznikiem po czym zbiegłam na dół coś zjeść.
Wyciągnęłam z lodówki wczorajszego kurczaka i ryż po czym zjadłam go szybko i zrobiłam sobie gorącej czekolady którą delektowałam się jak nigdy w życiu.
Odprężona kąpielą i kubkiem mojego ukochanego płynu, postanowiła powoli się zbierać na bal.
Wyciągnęłam z garderobykrótką kremowo-granatową sukienkę na jedno ramie która miała złote naszywki tuż pod biustem. orazkremowe szpilki na platformie
Usiadłam przed swoją toaletką nakładając na swoją twarz makijaż.
Pomalowałam sobie jeszcze usta czerwoną szminką i ułożyłam przedtem wysuszone jużwłosy.
Wskoczyłam w sukienkę uważając żeby nie zniszczyć fryzury, włożyłam buty i przejrzałam się w lustrze. Wyglądałam pięknie. Wszystko było na swoim miejscu lecz czegoś mi brakowało. Popatrzyłam na toaletkę w poszukiwaniu zagubionego elementu ale nic szczególnego nie zauważyłam.
Spojrzałam na zegarek w komórce
-Edward powinien już być.- powiedziałam po czym usłyszałam dźwięk dzwonka.
Zbiegłam na dół uważając na to aby nie przewrócić się o własne nogi, po czym otworzyłam drzwi przed Edwardem.
Chłopak patrzył się na mnie zachwycony, przez co na moich policzkach zakwitły rumieńce.
-Łał Bella. Wyglądasz pięknie.- powiedział całując mnie na powitanie.
-dziękuję-odpowiedziałam zawstydzona.
-Mam coś dla ciebie.- powiedział wyjmując małe pudełeczko z kieszenie- może to za wcześnie, ale chciałbym abyś to miała.- uśmiechną się do mnie szarmancko otwierając czarne pudełko.
Na małej poduszeczce leżałabransoletka z kryształowym serduszkiem mieniącymsię we wszystkich kolorach tęczy.
-Dziękuję. Jest śliczny.- powiedziałam całując go lekko w usta.
Edward ujął mnie delikatnie za rękę zakładając na mój nadgarstek prezent.
Wyciągnęłam przed siebie rękę przyglądają się bransoletce.
- Jest śliczny.- powtórzyłam jeszcze raz.- no to co jedziemy?
-Tak.- otworzył mi drzwi do auta po czym w wampiryzm tempie usiadł na swoim miejscu i pojechaliśmy na bal.
* * *
Sala była piękna, z sufitu zwisało mnóstwo ozdób i balonów.
Edward prowadził mnie pod rękę jak przystało na prawdziwego dżentelmena.
Lubiłam w nim tą cechę choć czasem była denerwująca…
Przysiadłyśmy się do stolika przy którym siedziała Alice z Jazzem pilnie nad czymś dyskutując. Byli zdenerwowani.
Te ich wahania nastrojów powoli mnie męczą, ale coś ich gryzie, chyba już od kilku dni…
- Hej. Jak tam?
-Dobrze.- uśmiechnęła się do mnie Alice.- Świetnie wyglądasz.-powiedziała bez entuzjazmu.
-Coś się stało?- dziewczyna spojrzała na mnie i już miała coś powiedzieć gdy przeszkodził jej Edward.
-Zatańczysz?- spytał uśmiechając się do mnie promiennie, skutecznie odciągając moją uwagę od Alice.
Kiwnęłam na potwierdzenie głową i jak zaczarowana prowadzona za rękę przez Edwarda weszliśmy na prowizoryczny parkiet.
Na szczęście leciała jakaś wolna piosenka bo nie miałam w tej chwili siły na wygłupy. Mogłam w spokoju wtulić się w mojego ukochanego kołysząc się w rytm muzyki.
Piosenka się skończyła a ja zostałam odbita przez Emma, który wręczył mojemu chłopakowi Rozalie mówiąc żeby ścieśnili więzy rodzinne. Ich miny były bezcenne a ja po ich zobaczeniu nie mogłam się uspokoić.
Przetańczyłam z miśkiem dwa szybkie a potem wycieńczona padłam na kanapę obok Edwarda.
Wszyscy mieli grobowe miny.
Czyżby mnie coś ominęło?
Spojrzałam na nich poważnie i wyprostowałam się
-Co się dzieje?- Spytałam całą trójkę.
-Nic- odpowiedział szybko Edward.
Zmrużyłam o czy jak wąż i popatrzyłam na każdego z osobna.
-Widzę że coś was gryzie od kilku dni.
Wszyscy milczeli. Najwyraźniej nie chcą mi nic powiedzieć…
-Alice? O czym była twoja ostatnia wizja.- spytałam podejrzliwie.
Dziewczyna spojrzała na mnie niepewnie.
- Była o wampirach które przybyły do Forks.
Kłamał. Nie mogę uwierzyć. Okłamał mnie…
Spojrzałam z wyrzutem na mojego ukochanego.
-Okłamałeś mnie!- powiedziałam na tyle cicho aby wścibskie podsłuchiwaczki siedzące za nami nic nie usłyszały.
-Dla twojego dobra.- powiedział próbując mnie uspokoić.
Popatrzyłam na niego ostatni raz poczym odcięłam się od jego usprawiedliwień.
- Alice. Co to były za wampiry?- spytałam powoli nie zwracając uwagi na protesty Edwarda.
- Alice!- powiedział groźnie mój ukochany.
Warknęłam na niego przez co popatrzył na mnie zdziwiony. Jeszcze nigdy na niego nie warczałam… No cóż w końcu kiedyś musi być ten pierwszy raz.
-Słyszeliście? Bella warknęła na swojego Edzia.- roześmiał się Emm
Nie zwracając na niego uwagi spojrzałam na siostrę mojego chłopaka
-Alice mów.- przeszywałam dziewczynę spojrzeniem.
- Na pewno jej nie znasz.- stękała dziewczyna.- Myśleliśmy że ma do nas sprawę-powiedziała przełykając ślinę.- Kiedyś wygoniliśmy ją z alaski… Bo utrudniała nam życie swoimi polowaniami.
- Alice. Imię.- powiedziałam wkurzona.
-Victoria ale nie mieliśmy z nią większych problemów.- przerwała. – w gruncie rzeczy była zaskoczona że nas tu spotkała. Tak jak by przyszła po kogoś innego.- powiedziała zamyślonym głosem.
Zdenerwowanie i nerwy odeszły ustępując strachu.
”Była tu po mnie…” – Te słowa wciąż kręciły mi się po głowie.
Bezradnie opadłam na oparcie kanapy.
- Bo ona nie przyszła po was…- przełknęłam głośno ślinę- Ona przyszła po mnie…- popatrzyłam na nich wymownie.
Wstałam nie patrząc na moich towarzyszy po czym wybiegłam z Sali w normalnym tempie.
Na polu się nie ograniczałam i wampiryzm tempie udałam się do swojego domu.
Wpadłam do swojego domu przez tylnie drzwi zamykając je na klucz, co uczyniłam też z drzwiami frontowymi.
Wszystkie okna w domu pozamykałam szczelnie i pozasłaniałam zasłony.
Powoli schodziłam po schodach i bezradnie opadłam na ostatni stopień.
Łzy popłynęły mi wartkimi strumykami po policzkach.
Co się stanie jeśli ona im coś zrobi? Jeśli ich skrzywdzi? Przeze mnie… Nie darowała bym sobie tego.
Usiadłam przy fortepianie, który zakurzony stał w pokoju muzycznym i zaczęłam brzdąkać pojedyncze nuty.
Najlepiej było by dla nich gdybym ich nie poznała… Nie byli by w tedy narażeni na niebezpieczeństwo…
Na biały klawisz fortepianu spadła moja łza wymieszana z tuszem do rzęs.
Szybko ją starłam i położyłam się na klawiszach wywołując donośny huk instrumentu.
-Było by dla nich dobrze gdybym odeszła..- ciągnęłam swoje szare myśli.
Teraz jedną ręką przyciskałam pojedyncze klawisze.
Nagle usłyszałam donośne pukanie do drzwi. Przestraszona przerwałam swoje dotychczasowe zajęcie i nieufnie stąpając po podłodze podeszłam do drzwi.
-Bella! Proszę! Otwórz! To ja Edward!- krzykną.
Delikatnie przekręciłam kluczyk i uchyliłam drzwi.
-Dzięki bogu!- powiedział przytulając mnie do siebie i całując.- już myślałem że coś ci się stało i…- przerwałam mu odpychając go od siebie.
- Edward… Muszę odejść- powiedziałam przez co na moich policzkach ukazały się świerze łzy.
Twarz Edwarda zastygła przez co powstała kamienna maska nie ukazująca emocji.
Chłopak oplótł mnie rękoma w tali i przytulił mnie do siebie w ramach protestu.
Pocałowałam go w policzek a z moich oczu wydostało się jeszcze więcej łez.
Pokręcił przecząco głową i przyciągną mnie do siebie jeszcze mocniej. Widziałam że go ranię.
-Ależ Bello...- powiedział załamanym głosem, a jego oczytały się nienaturalnie suche. Płakał.
-Edward muszę.- Położyłam mu rękę na policzku, zmuszając go żeby na mnie popatrzył.- Nie mogła bym, znieść tego że przeze mnie mogło by ci się coś stać.- chlipałam coraz głośniej.- Kocham cię…- powiedziałam przez łzy i wypchnęłam go przez otwarte drzwi, nie pozwalając miedzianowłosemu dojść do głosu.
Zrozpaczona zjechałam po ścianie zanosząc się donośnym płaczem.
-To dla twojego dobra...- powiedziałam zapłakanym głosem i ruszyłam do swojego pokoju z walizką…
____________________
Dzisiejsze nn z dedykacją dla Kateriny :*
A i komentarze. Pogrzebałam w ustawieniach i udało mi się ustawić tak aby można było komentować nn bez zakładania konta na google czy na innych stronach :)
Czekam na szczere opinie
Nie mam słów piszesz genialnie i liczę że na drugim blogu też niedługo pojawi się tak wspaniała notka
OdpowiedzUsuńDo napisania ;*
Świetnie:) Rozdział po prostu boski... sama miałam ochotę się rozpłakać. Czekam na nn i pozdrawiam:D Pepsi17
OdpowiedzUsuńSuper blog. Przeczytałam wszystkie rozdziały. :) Oby tak dalej. pozdrawiam. :p
OdpowiedzUsuńZabije jak tu siedzę ! Musisz ich znowu połączyć ! Biedny Edward ! Może napisz następny rozdział z jego perspektywy ? Pisz szybciutko !!
OdpowiedzUsuńa ja bym wolała gdyby bella zeszła się z damonem salvatore <3
UsuńBo błagam cię , nie znoszę gościa ! TeamEdward !!
UsuńRany Boskie...
OdpowiedzUsuńCo to ma być?!
Czemu kończysz w takim momencie?!
Bo się rozpłaczę...
Dlaczego Bella wyjeżdża??
Dlaczego zostawia biednego Edzia, aż go szkoda, jak płakał
Ty to potrafisz wprowadzić w nastrój z samego rana...:)
Ale na koniec powiem ci że Notka FANTASTYCZNA!
Czekam na następną
Zyczę Weny
i dziękuję za dedykację:)
Katerina
O rany! Masz bardzo fajnego bloga! Ale aż mi sie smutno zrobiło jak przeczytałam ten rozdział :'( Oby Victoria nikomu nic nie zrobiła... Zapraszam Cię na mój blog www.inna-bellaswan.bloog.pl
OdpowiedzUsuńMam nadzieję że napiszesz szybko nowy rozdziałek ;p
Paulineee
hej :)
OdpowiedzUsuńczytałam wszystkie dotychczasowe rozdziały i musze powiedziec ze tw blog jest niesamowity :)
naprawde super :)}
informujesz?
gg:39130110
blog: mala-duza-bella-swan.bloog.pl
zapraszam :)