Cicho weszłam do okrągłej Sali tuż za Cullen’ami i oparłam
się o ścianę.
Było pełno wampirów a na uboczu została umieszczona orkiestra składająca się z
harfy, skrzypiec, fortepianu i wiolonczeli.
Usiadłam na ławeczce przyglądając się Cullen’om rozmawiającym z wielką trójcą a
dokładniej to Carlisle rozmawiał, a
reszta słuchała, oprócz Edwarda który próbował wyczytać coś z myśli Ara.
Kurde a jak dowie się o mnie?!
Spanikowana zarzuciłam na Ara tarczę ochronną bo Renata zbyt dobrze się bawiła
z Demetrim żeby pomyśleć o swoim panie. Nie zdziwię się jeśli dziś wylądują
razem w łóżku.- uśmiechnęłam się kpiąco i popatrzyłam na Edwarda.
Już nie próbował niczego się dowiadywać i ze zwieszoną głową odszedł z resztą
rodziny.
Gdy już wszyscy byli w Sali Aro ogłosił taniec rozpoczynający. Menuet.
Ble jak ja go nienawidzę. Chociaż umiem go tańczyć.
Do pary dostałam Feliksa. Wyglądałam przy nim dosłownie jak mała dziewczynka.
Pierwsze dygnęłam przed nim i rozpoczął się taniec.
Nim się obejrzałam była zmiana partnera na sąsiadujących.
Menuet tańczy się dopóki muzyka nie
ucichnie a podczas tego zmienia się co chwila partnera.
Czemu musieli wybrać to coś. Z grymasem
trafiłam w ręce Demitri’ego.
-A cóż to za urocza wampirzyca trafiła mi się w dłonie.- powiedział głosem uwodziciela.
- Napaleniec- wyrwało mi się cicho ale on i tak to usłyszał.
Więcej się do mnie nie odezwał. I przyszła kolej na zmianę.
Teraz trafiłam w ręce… Jaza! Fuck ! A jeśli mnie rozpozna!? Uciekłam od niego
oczami opanowując swoje uczucia.
Jaka wielka ulga przyszła gdy musiałam zmienić partnera. Po krótkim czasie
zorientowałam się że trafiłam w wielkie ramiona Emmetta.
No Jezu! Czemu mi to robisz?!
Emmett chyba też nie był zachwycony że ma mnie jako partnerkę. Pewnie wolał
tańczyć z Ros niż z jakąś obcą wampirzycą. No nie taką obcą.
Zostałam obrócona i trafiłam w ramiona mojego anioła…
Patrzyłam mu w oczy nie mogąc wyjść z
zachwytu.
Jego oczy są takie piękne pomimo tego że nie są wesołe jak kiedyś.
Jeszcze nigdy nie widziałam żeby mężczyzna miał tak smutne spojrzenie.
Zrobiło mi się go szkoda i z chęcią bym go przytuliła i pocieszyła, ale poznał
bym mnie od razu.
Szybko odwróciłam wzrok i oddaliłam się od niego nieznacznie.
Chyba to odczuł bo uśmiechną się lekko.
- Niech panienka się nie boi. Nie gryzę.
- A mam jakąś pewność czy tylko to co pan mi powiedział?
- Musi pani zdać się na moje słowo.
Uśmiechnęłam się pod maską, ale mina zrzedła
mi od razu gdy muzyka przestała grać.
Ukłoniłam się przed Edwardem i gdy się odwróciłam usłyszałam cichy szept Emmeta.
-Dziwna jest.
- Z tym się zgodzę odparł mój ukochany.
Usiadłam na krześle przy jednym ze stołów wypełnionych po brzegi kieliszkami i
butelkami z krwią.
Rozpoczęły się pierwsze tańce i po parkiecie wirowały pięknie pary.
Deametri chyba nauczył się nie podchodzić do damy w białej masce weneckiej z brązowymi
ustami bo omija mnie wielkim łukiem !
Ciekawe czy wie że to ja…
Już nie było ani jednej osoby która by nie tańczyła.
Tylko ja. Taki odmieniec, który siedzi pod ścianą.
Nagle ujrzałam Demetria który chyba się już wziął w garść po mojej odzywce i kroczył
dumnie w moją stronę.
Był coraz bliżej a ja nie miałam żadnej odpowiedniej kryjówki,
Chowając panikę za obojętnością, wstałam z miejsca i ruszyłam wokoło parkietu.
Natrętny Dymitr ruszył za mną.
Każdy jego krok wydawał się szybszy i większy.
Zrobiłam pomiędzy nami sporą odległość i nie widząc żądnego ratunku oparłam się
zrozpaczona o ścianę.
Rozpaczliwie rozejrzałam się po Sali lecz wszyscy tańczyli, oprócz Cullenów.
Cała rodzina stała popijając poncz z krwi (strasznie to brzmi).
obok Edwarda stał Emmet i Jazz. Wszyscy trzej posyłali mi ukradkowe spojrzenia.
Ciągle patrzyłam na nich zrozpaczona po czym odwróciłam wzrok na Demitriego
będącego coraz bliżej mnie.
Zamknęłam oczy i czekałam na to jego „Hej małą zatańczysz” jak na ścięcie
- Mogę prosić?- uchyliłam powiekę spoglądając na dłoń wystawioną przede mnie.
Już miałam powiedzieć zęby spadał gdy spojrzałam na właściciela dłoni. Zatkało
mnie.
To nie był strażnik z Volterry. To był mój Edward.
Nie odpowiadając mu chwyciłam szybko jego dłoń i ruszyłam z nim na parkiet.
Grała spokojna muzyka do której można było zatańczyć tylko walca.
- Dziękuję. –szepnęłam nie patrząc mu w oczy.
- Nie ma za co.- odparł.
Edward.
Zostało jeszcze kilka minut do rozpoczęcia balu.
Wyszedłem ze swojego pokoju natykając się na całą swoją rodzinę.
Nie byli tacy sami odkąd Bella wyjechała. Ja nie jestem taki sam. Cały swój
wolny czas spędzam sam.
W pokoju, na polowaniu…
Szyliśmy korytarzem gdy nagle z pokoju obok wyszła wampirzyca.
Nie było widać jej twarzy bo miała no sobie białą maskę wenecką.
Oparła się delikatnie o ścianę i wpatrywała się w nas nachalnie.
Posłałem jej wrogie spojrzenie co uczynili również wszyscy członkowie mojej
rodziny.
Słyszałem jak się za nami udaje. Miarowe stukanie jej szpilek coraz bardziej
mnie denerwowało.
Gdy weszliśmy do Sali z tronami Carlisle poprowadził nas do Ara.
Rozpoczął rozmowę. Nie zwracałem na nią uwagi.
Wolałem przewertować jego umysł na temat tej dziewczyny.
Gdy już byłem blisko sedna coś oddzieliło mnie od umysły Ara.
Zwiesiłem głowę i powlokłem nogami po posadce.
W cale nie chciałem tu przyjeżdżać. Chciałem zostać w domu i utopić się w sowim
smutku podczas gry na fortepianie. Ale nie! Alice zrobiła minę jak by miała się
zaraz popłakać i głupi Cullen musiał się zgodzić! Mam za miękkie serce.
Skwitowałem.
Więcej nie pogrążałem się w myślach bo rozpoczął się menuet taniec
rozpoczynający.
Do moich rąk trafiłam blondynka w zielonej sukni z dużym, wiele za dużym
dekoltem.
Miała na sobie czarną maskę zakrywającą tylko oczy.
Nie chciałem z nią tańczyć. Chciał bym teraz tańczyć z Bellą ! A nie blond lafiryndą!
Na szczęście nastąpiła zmiana partnerki i w moje ręce trafiła Rozalie.
Od razu przypomniała mi się sytuacja z balu jesiennego Gdy Em wyrwał mi mą
ukochaną i wręczył Ros.- posmutniałem i to jak cholera! Czemu te wspomnienia
tak bolą?!
- Bo ją kochałeś i dalej kochasz!- wydzierała się moja podświadomość.
Zagłuszyłem ja i wziąłem w obroty Alice.
- Braciszku nie smuć się już tak. Proszę! Wiem że wolałeś zostać w domu, ale
zrób mi tą przyjemność i baw się chociaż dzisiaj dobrze.- szeptała
-Alice… A czy ty potrafiła byś się dobrze bawić gdybyś straciła Jaspera?-
skrzywiła się ale nie zdołała odpowiedzieć bo przyszła pora na zmianę partnerki.
Była to Renata. Tarcza mentalna. Zawsze chodzi krok w krok za Arem. Pewnie ona
mnie odrzuciła od jego umysłu.
Nie mogłem się długo zastanawiać bo w moich ramionach wylądowała słodko wyglądająca
wampirzyca o brązowych włosach upiętych
w pięknego koka.
To była ta sama nieznajoma która patrzyła się na nas tak nachalnie.
Patrzyła mi w oczy tymi hipnotycznymi złotymi jak miód oczyma. Po dłuższej
chwili się opamiętała i w tańcu odsunęła się ode mnie lekko.
Uśmiechnąłem się do niej i powiedziałem:
- Niech panienka się nie boi. Nie gryzę.
- A mam jakąś pewność czy tylko to co pan mi powiedział?
- Musi pani zdać się na moje słowo.
Zobaczyłem że jej maska delikatnie się unosi.
Nagle muzyka przestała grać i nieznajoma dygnęła przede mną lekko i oddaliła
się ode mnie.
-Dziwna jest.- powiedział do mnie Emmett.
- Z tym się zgodzę- odparłem i razem z
moimi braćmi ruszyliśmy w stronę Esme i Carlisla.
Zabrzmiała kolejna piosenka i większość par znów poszła tańczyć.
-No to idziemy tańczyć.- powiedział Emm-Ale najpierw trzeba znaleźć Edkowi
jakąś fajną dupę do pary.- zamyślił się.
-Emmet spadaj! Nie chcę z nikim tańczyć- warknąłem na niego.
-O a może ta brunetka.- Wszyscy trzej rzuciliśmy ukradkowe spojrzenie
nieznajomej z którą tańczyłem przed chwilą.
Patrzyła na nas błagalnie a potem wymownie na Dimitriego.
Później zamknęła oczy i czekała na niego jak na ścięcie.
-No Edward leć ty mój bucefale!- Emmet popchną mnie w stronę nieznajomej i już
po chwili byłem obok niej.
-Czy mogę prosić?- spytałem najmilej jak potrafiłem.
Dziewczyna uchyliła powieki i popatrzyła ze zdziwieniem na moją rękę. Potem jej
oczy powędrowały wyżej napotykając moją twarz.
Mógł bym przysiąc że otworzyła lekko buzię, ale nie jestem tego pewien przez tą
głupią maskę!
Wampirzyca nie odzywając się ujęła moją dłoń i powędrowała ze mną na parkiet.
Słyszałem przekleństwa jakie wymawiał strażnik z Voltery w myślach.
Ona jest chyba dla niego bardzo ważna.
-Dziękuję.- z zamyślenia wyrwał mnie jej nieśmiały głos.
- Nie ma za co.- uśmiechnąłem się do niej szelmowsko.- Musisz by dla niego
bardo ważna skoro aż tak się zdenerwował gdy cię mu ukradłem.
Dziewczyna zachichotała.
- Tego wampira napaleńca widzę chyba drugi raz na oczy.- uśmiechnęła się.
Odwzajemniłem jej uśmiech.
- A mógł bym się dowiedzieć jak masz na imię?
-Nie.- odpowiedziała szybko.- Magia tkwi w tajemnicy.- dokończyła kłaniając się
przede mną.
Odwzajemniłem gest i wróciłem do swojej rodziny a ona na swoje miejsce na ławce.
(Bella)
On właśnie zaprosił mnie do tańca? Czy ja właśnie zatańczyłam z nim walca?
Byłam przy nim tak blisko. Gdybym była jeszcze hybrydą pewnie miała bym różowe
policzki.
Rozkojarzona nie zauważyłam nawet gdy Dimitri podszedł do mnie i rzucił jakimś
tekstem.
-Słucham?- otrząsnęłam się nie patrząc na niego tylko na mojego anioła.
- Ty ja… Razem… Zatańczyć ?
-Zachowujesz się jak byś był niedorozwinięty umysłowo. - Syknęłam podając mu
dłoń i pozwoliłam wyciągnąć się pomiędzy tańczące pary.
- Lubię takie jak ty.- przyciągną mnie do siebie i szepną mi do ucha.- Udające
że są niedostępne.- wymruczał.- ale mi jeszcze żadna się nie oparła.- Jego ręka
z łopatki przesunęło się w dół po odkrytych plecach.
O wiele za daleko w dół.
- W której epoce się urodziłeś? Kredy? Bo zachowujesz się jak jaskiniowiec.-
uśmiechnęłam się z kpiną.
Szkoda że nie może ujrzeć tego uśmiechu.
Wzięłam rękę z jego ramienia i podciągnęłam jego dłoń, która niebezpiecznie
zbliżała się poniżej mojego pasa, na moją łopatkę.
Powróciłam do poprzedniej figury i wpatrywałam się na niego z mordem w oczach.
Chłopak nie zniechęcony znów zjechał ręką w dół i przycisną mnie do siebie.
- O nie tak się bawić nie będziemy.- szepną.
Wydostałam prawą dłoń z żelaznego uścisku Dimitri’ego i z całej siły
przywaliłam mu dłonią w policzek.
Z siły uderzenia maska z jego twarzy spadła na ziemię.
Nikt nie zwrócił uwagi na to zajście.
Stanęłam przed nim wyprostowana.
- Nie pasuje mi twoje towarzystwo. Nie pasuje mi też w jaki sposób się do mnie
odnosisz.- syczałam stając na jego maskę czarną szpilką.
Maska wydała z siebie ciche chrupnięcie i przełamała się na pół.
Odgarnęłam loka który wpadł na maskę i zgodnością wymaszerowałam z Sali.
Udałam się na balkon gdzie nie było nikogo
Oparłam się o poręcz i oglądałam ogród zamkowy skąpany w ciemnościach, które
rozjaśniały tylko nieliczne lampy oświetlające deptak.
Było już dawno grubo po 23:00.
Aro ogłosił jakąś niespodziankę o równej północy.
Więc posiedzę tu jeszcze trochę a potem udam się do głównej Sali.
Oplotłam się rękoma przyglądając się
nietypowo jasno świecącym Gwiazdom.
Usłyszałam czyjeś kroki i już po chwili obok mnie ukazał się miedzianowłosy
chłopak.
-Można?- spytał uprzejmie.
Pokiwałam głową. Chłopak przejechał dłonią po włosach.
Popatrzyłam mu w oczy i się rozpłynęłam jak czekolada przy 30 stopniowym upale.
-Edward ja…- nagle przerwał mi donośny głos dochodzący z głównej Sali.
- Proszę o zebranie się w Sali wszystkich.
- Chodź później mi powiesz.- uśmiechną się do mnie szarmancko i pociągną za
rękę do głównej Sali przez co po moim ciele przeszedł przyjemny dreszcz.
- Proszę o dobranie się w pary zaraz odtańczymy taniec końcowy po czym odbędzie
się uroczyste zdjęcie masek.- powiedziała jakaś kobieta stojąca Obok Ara.
Że co ?! Jakie uroczyste zdjęcie masek?!
No wiesz takie co ściągasz maskę!
Kobieto do przedszkola mam cię wysłać?!- wydzierała się na mnie moja chora
psychicznie podświadomość.
- Spieprzaj stąd !
-Jak spieprzę to będziesz jak roślinka!
-No to zostań ale się nie odzywaj!
Wydzierałam się sama do siebie w swoich myślach.
Gdy już miałam wychodzić z Sali Edward ujął mnie za nadgarstek.
-Zatańczysz?- spojrzał na mnie tymi swoimi pięknymi złotymi oczyma a moje nogi
już nie słuchały się mózgu i ruszyły w jego stronę.
Położyłam delikatnie dłoń na jego ramieniu a drugą chwyciłam jego rękę.
Chłopak oplótł mnie jedną ręką w pasie po czym uniósł ją delikatnie na łopatkę.
Rozbrzmiała delikatna muzyka.
Czułam na sobie spojrzenie Alice.
Widocznie cieszyła się że jej brat chodź na chwile się uśmiecha i ma partnerkę
do tańca, albo mnie zdemaskowała.
Kończył się refren i zaczynała ostatni takt.
Miałam ochotę uciec stąd z krzykiem. I zrobiła bym to gdyby nie ramiona mojego
ukochanego.
Patrzyłam mu przez dłuższy czas w oczy
Zabrzmiała ostatnia nutka i po Sali rozbiegły się podziękowania.
- Możesz wreszcie ujawnisz mi swoje imię?- spytał mnie troszkę zdenerwowany.
Otworzyłam usta gdy nagle rozbiegł się głos Ara,
- A teraz uroczyste zdjęcie masek.
Widziałam jak co poniektórzy ściągali swoje maski ukazując idealne twarze.
Edward też ściągną swoją…
-Czemu nie ściągniesz swojej?- spytał.
- Już…- Wypuściłam z płuc powietrze.
Uniosłam dłonie łapiąc za aksamitną czarną kokardkę podtrzymującą moją maskę.
Rozwiązałam ją przy okazji niszcząc sobie koka przez co włosy rozplątały się i
opadły mi na ramiona.
Delikatnie ściągnęłam maskę ukazując swoją twarz.
Nie miałam odwagi popatrzyć mu w twarz.
- Bella.- wyszeptał.
- Edward ja.. ja naprawdę musiałam wyjechać. Musiałam. Żeby nikomu się nic nie
stało.- powiedziałam łamiącym się głosem.- Przepraszam… przepraszam…
Oczy zaczęły mnie nienaturalnie szczypać.
Chłopak patrzył na mnie z niedowierzaniem i miłością.
- Ciii…- przytulił mnie uspokajając.
Odwzajemniałam uścisk.
Edward pocałował mnie w ramię i coś wyszeptał.
Nagle zauważyłam jak coś przeleciało mi przed nosem wskoczyło na mnie i na
mojego ukochanego.
-Bella ! Nie rób mi nigdy więcej czegoś takiego!- darła mi się do ucha chlipiąc
ze wzruszenia.- Nigdy!
- Alice. Obiecuję ale nie drzyj mi się do ucha.
Dziewczyna nie odsuwając się pocałowała mnie w policzek co było dosyć dziwne.
-Zbiorowy misiu ! – zawołał radością Emm ściskając mnie Edwarda i Alice tak że
czułam się jak ogromna kanapka. – jaka ty jesteś straszna. Wystawiać tak na
próbę miłość Edka.- zaszydził.
- To nie jestem już dziwna?- spytałam poważnie a mina miśka z cwaniackiej zmieniła
się na zagubioną i speszoną.
-Sorki ale gdybym wiedział że to ty, to bym cię tak nie nazwał.- przerwał- ty
na ogół jesteś dziwna.- skwitował ściskając nas jeszcze mocniej.
Teraz czułam się jak kanapka pożerana przez niedźwiedzia.
Alice i Edward to chlebek a ja jestem
pomidorem.
Czemu pomidorem? Bo gdybym była hybrydą jak niedawno to była bym czerwona z
braku powietrza. A może zielona ? Może była bym ogórkiem ? HYmmm….
Cullenowie pożegnali się z Arem. Ja też to uczyniłam. Wszyscy porozchodzili się
po swoich pokojach tylko Edward ze mną został.
Tak bardzo mi go brakowało.
Jego pocałunków dotyku i oczu.
Siedzieliśmy właśnie w mojej tymczasowe komnacie w Volterze.
Spakowana walizka Edwarda leżała tuz obok mojej na ziemi tuż obok łóżka na
którym się znajdowaliśmy.
Pocałowałam chłopaka namiętnie błądząc rękami po jego plecach.
-Bello postanowiliśmy wyprowadzić się z Forks.- powiedział przerywając
pocałunek.
- Tak?- spytałam zdziwiona i usiadłam mu na brzuchu okrakiem.- A
dokąd?—położyłam się na nim całym ciałem tak że opierałam się rękoma o jego
tors.
-Do Anglii. Jest tam stosunkowo mało słońca.- uśmiechną się całując mnie w
usta.- Pojedź z nami. Zostań ze mną. Już na zawsze.- wyszeptał mi do ucha.-
załatwię ci nawet miejsce w college'u pomimo tego że nie ukończyłaś liceum w
Forks, ale wyjedź z nami.
- Ymmm… Podoba mi się ta opcja. Ta pierwsza nie ta druga- zamruczałam mu do
ucha.- Macie już jakiś dom ?- spytałam.
- Nie ale Alice już ma kilka na oku.- uśmiechną się.- Wyjedziesz z nami do
Anglii? Ze mną?
Pocałowałam go delikatnie.
-Ale ja już mieszkam w Anglii. I mam całkiem duży dom. CO ja mówię! Ogromny!-
Uśmiech nie schodził mi z twarzy.
Zeszłam delikatnie z Edwarda i rozpięłam niewygodną suknię balową.
- Odwróć się bo muszę się przebrać.
Chłopak wziął poduszkę przyciągając ją sobie do twarzy.
Ze śmiechem wyszukałam z torby niebieską spódniczkę i kremową koszulkę z krótkimrękawkiem i dużym okrągłym dekoltem.
Podeszłam do Edwarda i znów usiadłam na nim okrakiem.
Zdjęłam mu poduszkę z twarzy uśmiechając się perliście.
-Czy mam się o nią czuć zazdrosna?- spytałam unosząc śmiesznie brwi.
Chłopak rozbawiony usiadł całując mnie namiętnie.
Owinęłam mu nogi wokół bioder i zarzuciłam ręce na szyję.
Edward trochę niezdecydowany i speszony odsuną mnie od siebie.
Popatrzyłam na niego pytająco.
Nie odpowiedział, zszedł z łóżka i przykląkł na jedno kolano.
- Izabello. Chociaż nie mam pierścionka i nie jest to zbyt romantyczna okazja
ale muszę znać odpowiedź.
Przełkną głośno ślinę.
-Isabello Mario Swan. Czy uczynisz mi ten zaszczyt i zostaniesz moją żoną.
Gdy już miałam opowiedzieć do pokoju wpadła Alice
-Bella !- wrzasnęła wesoło odsuwając mnie od Edzia i powalając na łóżko.
No Jezu czy ona zawsze musi to robić?!
-Przeszkodziłam w czymś?- spytała spoglądając na nas wymownie a na Edwarda
troszeczkę morderczo.
- Nie Alice w niczym nie przeszkodziłaś.- warkną Edward wstając.
Dziewczyna nie patrząc na złośliwą uwagę
brata spojrzała znów na mnie wrzeszcząc mi do ucha.
- Masz piękny dom! Miałam wizję! Normalnie taka chata że nawet Lord by się nie powstydził !- darła mi się ciągle
do ucha.
- Alice. Pomimo tego że jestem teraz wampirem masz predyspozycję do pozbawienia
mnie słuchu !- ostatnie słowa wykrzyczałam jej do ucha.
-Dobra już dobra!.- powiedziała schodząc ze mnie.- Edziu! Jedziesz z Bellą do
Anglii.
My już wylatujemy do Forks. Tak spakuję ci rzeczy z domu. Przyjedziemy za
tydzień. Bo carlisle ma jakąś ważną sprawę w szpitalu i pacjenta, który
wychodzi za tydzień a podkreślał to kilka razy że nie może go zostawić.-
uśmiechnęła się podskakując na łóżku.
Już miałam coś powiedzieć ,ale Alice mnie wyprzedziła.
- Ja też was kocham! Do zobaczenia za tydzień! – krzyknęła melodyjnie
podbiegając do swojego brata szepcząc mu coś do ucha po czym wybiegła tanecznym
krokiem z pokoju.
- Co to było?- spytałam ukochanego.
-A i jeszcze!- powiedziała wychylając głowę zza framugi.- daję ci całkowitą
wolę na urządzenie domu. Jeśli nie urządzisz go przez ten tydzień to ja się nim
zajmę!- i znów zniknęła.
-Edward?- podeszłam do niego upewniając się że Alice nie ma za ścianą.
Złapałam ręką za jego koszulę i zaczęłam się bawić guzikiem.- Zamieszkasz
ze mną?
- Zamieszkam jeśli się zgodzisz żebym załatwił ci miejsce w coolegu.- uśmiechną
się głaskając mnie po policzku.
- Czy to ma być szantaż?- spytałam przymrużając oczy.
- Nie. To się nazywa kompromis.- powiedział hardo.
-A dla mnie to szantaż- cmoknęłam go w usta. – Ale tak czy tak będziesz musiał
u mnie zamieszkać. Bo skoro twoja rodzina zamieszka to ty też.
- Niekoniecznie.
W tym momencie moja twarz wyglądała pewnie jak wielki znak zapytania.
- Mogę namówić Alice żeby zaprojektowała dla nas dom z Esme. Uwierz będzie w
siódmym niebie.- uśmiechną się szyderczo.
- Ale tak czy tak wcześniej musicie gdzieś mieszkać a w Forks nie zostaniecie
więc będziecie pomieszkiwać u mnie. Więc bież komputer i zabukuj nam bilety do
Londynu i to migiem!- powiedziałam rozkazującym tonem.
Edward uśmiechną się i pocałował mnie namiętnie po czym wyciągną ze swojej
torby tablet i zaczął w nim coś szperać.
Sama podeszłam do lustra rozczesując włosy z lakieru.