piątek, 31 maja 2013

Rozdział 29.

Tada ! Nowy rozdział :D Wena mnie przygniata i musiałam się wyprodukować ;] To chyba największe dzieło mojego życia. Znaczy opublikowane największe dzieło XD
Kocham was. No normalnie kooochammm... I wiecie co? Chyba jednak przedłużę tego bloga XD Wena zmienna jest. Dokładnie jak kobiety XD Ale o tym w nn :D
Z dedykacją dla wszystkich czytających a w szczególności dla Mlodej i Kisielka :*
Katarzyno. Trzymam cię za słowo, że mi pomożesz wymyślać zakończenie jak się zatnę :P Miłego czytania !

         Wszyscy zebraliśmy się na jakiejś polanie zarośniętej trawą.  Pod czujnym okiem wujka, udało mi się uporać z chwastami i zmniejszyłam je do wysokości trawy podwórkowej.
         Stanęłam przyglądając i przysłuchując się dokładnym instrukcjom Jaspera. Mówił o różnych skutecznych chwytach. Czego unikać, a czego wręcz przeciwnie. Lecz ciągle nawiedzało mnie dziwne uczucie. Dosłownie jakbym była obserwowana. Włoski jeżyły mi się na karku jak w Tedy na spotkaniu z Laureatem.
Dziwne.
- Bella. Bella!- Usłyszałam wrzask Emmett przy uchu.- Obudź się śpiąca królewno.
- Ja nie śpię.- Odparłam hardo- czy wy też czujecie to dziwne uczucie? Dosłownie jakbyśmy byli obserwowani.
- Wydaje ci się.- Szepną Edward całując mnie w dłoń.
- Ej no.. Nie przy ludziach…- powiedział Em ze skwaszoną minę.
- Z tobą i Rosalie nie dało się wytrzymać jakieś trzy lata.- Edward popatrzył na niego spod wilk.
- Oj dobra, dobra. Nie przesadzaj braciszku.- Powiedział ciągnąc mnie za rękę.
- Chodź Bells sprawdzimy cię.
- Czemu mnie?!- krzyknęłam zapierając się nogami, przez co zrobiłam rowki w ziemi.- Czemu z tobą?!
- Chodzisz głowa w niebie.
- Nie niebie tylko chmurach!- Powiedziałam wyrywając się.
- Mniejsza z tym. Jasper cię wywołał do walki ze mną!
Stanieliśmy na środku.
- Jasper?- Spojrzałam błagalnie na szwagra.
 - Nic nie poradzę. Em nalegał.
Westchnęłam i niespodziewanie zostałam rzucona do góry jak szmaciana lalka. Wylądowałam na drzewie i po chwili gryzłam ziemię.
- Emmett!- Krzyknęłam- baranie ogarnij się! To tylko przyjacielska potyczka.
- Przyjacielskie potyczki nie istnieją!- Krzykną do minie z oddali.
- Nie?
- Nie!
- Sam tego chciałeś.
Wstałam otrzepując się z piachu. Przykucnęłam i przybrałam pozycję obronna. Emmett przyjął to, jako wyzwanie i ruszył na mnie z mocą pociągu towarowego.
Gdy był już blisko zwinnie zrobiłam unik i podkosiłam go tak, że osiłek jadł trawę.
Oddaliłam się odrobinkę i znów przykucnęłam.
Mój szwagier podniósł się na łokciach i zaczął wypluwać ziemię z ust. Wszyscy zaczęli się śmiać i chyba tylko ja byłam śmiertelnie poważna czekając na kolejny ruch osiłka.
- Zabiję!- krzykną nacierając na mnie.
Uderzył we mnie a ja przyjęłam ten ruch. Odepchną mnie kilka metrów do tyłu, a później rzucił nad siebie trzymając za dłonie. Nie puszczałam. Z uporem trzymałam jego rękę, przez co zrobiłam salto i teraz z osiłkiem staliśmy do siebie plecami.
Zrobiłam piruet wykręcając mu ręce i uderzyłam nim z całej siły o ziemię.
- Jeden zero dla mnie.- Powiedziałam rozbawiona kładąc na nim nogę jak na trofeum.
- Żądam dogrywki.
- Nie Emciu. Teraz walczą inni.- Pomogłam mu wstać.
Usiadłam wygodnie na starym i spróchniałym pniu drzewa, który przyniósł Emmett i przyglądałam się dalszym walkom. Edward zaczął walczyć z Carlisle. Zaczęli z rozbiegu. Przybrany tata Edwarda chciał go podkosić, ale mój ukochany przeskoczył nad nim zwinni, po czym wymierzył salwę uderzeń. W końcu powalił lekarza i dumnie popatrzył na Jaspera.
- Pierwsza zasada, której nie wolno łamach- zrobił przerwę a Edward wylądował na ziemi przygnieciony przez Carlisle- nigdy nie odwracaj się od wroga tyłem.
Wybuchnęłam śmiechem. Nieopanowanie zaczęłam rechotać wywołując śmieszną minę u osiłka. Przez przypadek przechyliłam się do tyłu i upadłam na ziemię tak, że tylko nogi zostały mi na kłodzie. Zaczęłam śmiać się jeszcze głośniej.
- Co? Jednorożce zaczęły ci patatajać w głowie w stronę morza?( nie mogłam się oprzeć kisielku XD przyp.aut.) Potrzebujesz lekarza?- spytał Em ze śmiertelną powagą.
Przetarłam oczy z rozbawiania i przełknęłam ślinę.
- Em. Na pewno w stronę morza? A nie słońca?- przerwałam- Mniejsza o to. Pomóż mi tylko wstać, a będzie dobrze.
Osiłek opodal mi rękę i podciągną mnie od góry.
Para walczących zmieniła się. Teraz był to Jasper i Alice.
Chłopak zrobił ruch nakazujący Alice zaczynać. Moja bratowa zwinnie wykonała kilka ciosów, które odparował jej mąż. Po chwili złapał ją za rękę i wykonał nią kilka piruetów, po czym przyciągną do siebie.
Gdy ich twarze były już blisko, Alice wyrwała się i uciekła na drzewo. Zdezorientowany Jasper zaczął nerwowo rozglądać się do dokoła i w tym samym momencie, gdy dziewczyna zeskoczyła na niego, on popatrzył w górę. To wyglądało bardziej jak taniec a nie walka.
Następnie walczył Harry i Rosalie. To były serie uderzeń podobnych do precyzyjnych i zabujczych wystrzałów z karabinu maszynowego.  Nagle poczułam jak moje mięsnie samoistnie się kurczą, a w gardle staje kula nie do przełknięcia.
Zobaczyłam jak zza krzaków zerka na nas kilka par błyszczących ślepiów.
Akcja potoczyła się nagle i bez ostrzeżenia.
Zza drzew wyłoniła się Swora wilkołaków, może z dziesięciu. Jeden, zdecydowanie największy rzucił się na Harryego.
Nie panując nad swoimi odruchami przemieniłam się i ruszyłam do walki. Uderzyłam w napastnika, gdy ten miał już zacisnąć swoje szczęki na gardle mojego wujka. Odepchnęłam go na znaczą odległości. Byłam o wiele większa, chyba o jakiś metr. Złoto brązowy wilk zaskamlał i otarł łapą pysk, po czym obnażył zęby i ruszył na mnie.
Odparowałam atak z mocą nadjeżdżającego pociągu.
Gryzłam i drapałam. Wydzierałam kępki futra i skóry napastnika. Po pewnym czasie poddał się i zmęczony upadł na ziemię, a ja przygniotłam go do ziemi . Moja biała sierści była wręcz czerwona od krwi. Widziałam przerażenie w oczach całej Swory. Bali się o przywódcę.
- Nawet nie próbujcie atakować! Bo skręcę mu kark jednym ruchem.-warknęłam- czego chcecie?- Krzyknęłam w myślach nawiązując z nim wszystkimi kontakt.
Użyłam głosu alfy, co nie było zbytnio bezpieczne.
-Weszliście na nasze terytorium. I zabijacie ludzi! Musieliśmy zareagować!- Usłyszałam głos złoto brązowego wilkołaka.
- My nie zabijamy ludzi! Ludzi zabijają ci, których my chcemy zabić.- Krzyknęłam rozwścieczona
Atmosfera stawała się odrobinę lżejsza.

-Jak nie wy zabijacie, to kto?- Warkną- Jesteście wampirami! Wampiry piją ludzką krew!
- Są to wampiry, które chcą zabić nas. Za niedługo tu przyjdą. Właśnie się przygotowujemy.

- Dlaczego potrafisz przemienić się w wilkołaka?- Usłyszlam czyjś głos.

- Mój ojciec był wilkołakiem. Matka wampirem. Stąd ta umiejętność- przerwałam- Za niedługo odbędzie się bitwa. Te wampiry zabijają ludzi z okolicznych miast. A wam zależy na ludziach z miasta. Prawda?
- Tak. Ale czym wy się żywicie?
- Zwierzętami.  Wracać. Pomożecie nam czy będziecie patrzeć jak nas pokonują by później wybić cały Londyn?- spytałam.


- Kiedy przybędą? 
- Za jeden dzień.
- Staniemy przy waszym boku.-Przerwał- ale pod jednym warunkiem.
Moje mięśnie zesztywniały.

- Edward, co się dzieje?- Usłyszałam za swoimi plecami głos Carlisle.
- Powiedzieli, że staną przy naszły boku podczas walki pod jakimś warunkiem.- wytłumaczył.
- Wyłaź z mojej głowy pijawko!- Krzykną przywódca w myślach próbując się mi wyrwać.
Zareagowałam automatycznie obnażając ostre jak brzytwa zęby i przyciskając go masywną łapą do podłoża.
- Nawet nie próbuj.- Rzekłam głośno i wyraźnie- Jakie warunki?

- Nie będziecie polować na naszym terenie, ani zmieniać ludzi. A jeśli złamiecie to prawo odejdziecie, albo was zabijemy.
- Jego warunkiem jest nie żywienie się ludźmi na ich terenie i nie przemienianie ich.- Powiedział ostrożnie Edward.
- Przystajemy na te warunki.- Powiedział spokojnie Carlisle.
Wycofałam się ostrożnie przyglądając się jak Głowa naszej rodziny rozmawiała z przywódcą.
- Brawo, brawo.- Szepną Emmett
- Miamlam pozwolić by skrzywdził mojego wujka? Nigdy.- fuknęłam.
Edward obiją mnie ramieniem.
***
Wilkołaki pozostały nieufne w stosunku do nas. Nie przemieniły się w ludzi w naszym towarzystwie i przyglądały się naszym treningom i słuchali rad. Po pewnym czasie Harry wziął mnie na małą lekcję. Dowiedziałam się, że to ja wzywam te duszki. Nieświadomie.
Opanowałam tę sztukę z niemałym trudem. Nauczyłam się panować nad ogniem i potrafiłam spalać kępy traw i drzewa. Ale za nic na świecie nie mogłam podpalić żadnej osoby! Próbowałam nawet na Emmecie! Skończyło się to tym, że wylądowałam w jeziorze.
- Nigdy więcej nie próbuj takich rzeczy na mnie!- Krzykną śmiesznie rozdrażniony.
Wszyscy śmiali się z całej sytuacji i słyszałam ciche poszczekiwanie wilkołaków.
- Masz Edwarda! Jego torturuj!
- Sory. Ale i tak wiedziałam, że mi się nie uda. Nie rzucaj się!- zaśmiałam się głośno, po czym podniosłam się z wody i stanęłam w niej. Wyciągnęłam z włosów jakieś paskudztwo i rzuciłam go gdzieś
Warto poćwiczyć też i nad tym rzywiołem.
Na moją twarz wpełzł chytry uśmieszek. Skoncentrowałam się na jeziorze. Tafla wody zadrżała lekko płosząc ze swojej powierzchni wszystkie owady. Zamknęłam oczy i wyobraziłam sobie mackę wodną pełznącą po trawie.
- Bella, co ty robisz?- Usłyszałam zaniepokojony głos Edwarda.
- Testuję coś.
Otworzyłam oczy i zobaczyłam cieniutką przeźroczystą „mackę” Pełznącą przez trawę.
Kierowałam ją w stronę osiłka. Pełzła powoli, a Emmett stał jakby nigdy nic.
Po chwili dotarła do niego i owinęła się wokół jego kostki.
Zdezorientowany chłopak zaczął trzepać nogą.
Szarpnęłam ręką do góry i Em wyleciał w górę zawisając, kilka metrów, nad jeziorem głową w dół, trzymany za kostkę przez mojego stworka.
- Cholera! Puść mnie! Mała, wredna, brązowowłosa istoto!- krzykną do mnie wywołując śmiech zebranych.
- Na pewno?
- Tak!
- Dobra. Sam tego chciałeś.- Westchnęłam i opuściłam rękę od niechcenia.
Wodna „macka” roztrysnęła się tworząc małą mgiełkę a osiłek z łoskotem i szumem spadł w dół wprost na środek jeziora.
Uderzenie o taflę spowodowało wielką falę, która oblała mnie od stóp do głowy.
Wymyło mnie na brzeg. Kiedy woda opadła zobaczyłam Emmett siedzącego po szyję w wodzie. Jego głupia i lekko groźnawa mina była przezabawna. Zaczęłam się nieopanowanie śmiać.
- Zapłacisz mi za to!- krzykną, a ja przestałam się chichrać i spojrzałam na niego.
W tym samym momencie na jego głowę wskoczyła wielka i obrzydliwa ropucha.
Mój śmiech znów opanował las ogromnym echem.
- Zabiję!- Usłyszałam krzyk osiłka i plusk wody.
Zerwałam się na równe nogi i zaczęłam uciekać.
Pierwsza linia obrony- Edward. Schowałam się za nim i wyglądałam zza jego pleców jak małe przestraszone dziecko.
- Oddawaj ją!- krzykną przemoknięty chłopak.
- Nie.- powiedział rozbawiony Edward.
- Dawaj!
- Dobra.
Mój narzeczony odsuną się zostawiając mnie bezbronną.
- Że co? Zostawiasz mnie?!
Krzyknęłam i zacząłem uciekać dalej. Wślizgiem wpadłam pomiędzy krzaki.
Słyszałam ciężki bieg Emmett. Był blisko. Zbyt blisko.
Po chwili poczułam jego dłoń na moim ramieniu.
Spanikowana zapanowałam nad drzewem i uderzyłam go z całej siły gałęzią. Potem kolejną i kolejną.
Obejrzałam się za siebie. Emmett nie było, za to kilka metrów ode mnie stał wielki zielony potwór z rogami. Groźnie sapał i warczał. Zaczęłam krzyczeć z przerażenia, a z polanki dobiegł mnie śmiech.
Puściłam się pędem w tamtą stronę. Z krzykiem wpadłam na polanę, tym razem chowając się za Jasperem.
- Ratuj.- Szepnęłam- goni mnie potwór leśny!- spanikowana zacisnęłam mu dłonie na ramionach.
Po chwili usłyszałam głośne warczenie, dyszenie i sapanie.
Przełknęłam ślinę i cofnęłam się od Jaspera.
Usłyszałam jak wśród wilkołaków rozniósł się groźny pomruk. Cullenowie przestali się śmiać i przybrali pozycje obronne.
Nagle drzewa zaczęły się lekko chwiać a spomiędzy nich wyszła zielona poczwara, która z tej perspektywy nie wyglądała już tak strasznie.
Zieleń jej skóry to były liście, a poroże to dwie ogromne gałęzie. Czekaj…. To nie żadna poczwara tylko Emmett!
Gdy wszyscy mieli się na niego rzucić on z piskiem małej dziewczynki zaczął strzepywać z siebie liście. Wolałam go jednak w wersji z liśćmi. Teraz był cały ubabrany błotem.
- Co ci się stało?- Spytała go Rosalie.
- To ona! To nie kobieta! To diabeł! Nasłała na mnie drzewa! Co chwilę dostawałem z liścia od jakiejś rośliny! W końcu się przewróciłem! I to akurat w błoto. Wszystkie liście przylepiły się do mnie, a gdy Bells mnie zobaczyła znaczyła piszczeć jak dziewczynka.- powiedział uhahany od ucha do ucha.
- Ja w przeciwieństwie do ciebie jestem dziewczyną. I mam prawo piszczeć jak dziewczynka.
- A kiedy ja piszczalem jak mała dziewczynka?- powiedział zakładając ręce jak rozkapryszony bachor.
- Jakieś trzy minuty temu!
- Ahh..- Powiedział i wyglądał jakby duma uciekała z niego jak z dziurawego balonika powietrze.- Misia na zgodę?
Spytał, gdy wyszłam zza Jaspera.
- Nie zbliżaj się.- Warknęłam oddalając się od niego.

- No nie bądź taka.- powiedział ściskając mnie w misiowatym uścisku.
- Puść mnie!
- Chłopak ze śmiechem wypuścił mnie z ramion i dumnie spojrzał na mnie.
Moja bluzka była cala ubabrana w błocie.
- I co? Z-a-d-o-w-o-l-o-m-y?
- I to bardzo.- powiedział śmiejąc się.
- Bello chodź. Nam już chyba wystarczy tych atrakcji jak na jeden dzień.
Edward objął mnie w pasie i przyciągną do siebie.
- Zgadzam się z tobą. Miłego treningu!- krzyknęłam na odchodne i już nas nie było.
***
Byliśmy sami. W salonie. Edward grał miłą i spokojną piosenkę na fortepianie, a ja przyglądałam mu się wygodnie usadowiona na sofie, bawiąc się ściągaczem szarawej, wełnianej tuniki. (http://tuniki.pl/photos/k1304gy-modna-welniana-tunika-z-kimonowym-rekawem-2638002556.jpg) Po chwili przestałam i oparłam głowę na ręce i spoglądnęłam intensywnie na swojego ukochanego. Chłopak zatracony w muzyce nawet nie zwrócił na to uwagi.
Czy to możliwe, że możemy nie przeżyć jutrzejszego dnia? Możliwe jest to, że nigdy nie poślubię tego jedynego i nie będę z nim żyć długo i szczęśliwie? A co z moim wujkiem? Dopiero, co zasmakował życie i już musi je narażać. Dla osoby, którą ledwo zna. Powinnam była zostawić Cullenów zanim doszło do czegokolwiek pomiędzy mną i Edwardem. Jak mogłam być tak samolubna? Najlepiej dla wszystkich było by gdybym poszła naprzeciw nim sama. Zginęłabym i nikt inny by nie ucierpiał…
Nagle i niespodziewanie Edward uderzył w klawisze z taką mocą, że jeden pękł. Po pokoju rozniosła się kakofonia dźwięków.
- Nawet o tym nie myśl!- krzykną rozwścieczony i wstał.- Nie możesz mi tego zrobić!- krzyczał klękając przede mną, po czym otulił moja twarz swoimi dłońmi.- Obiecałaś, że już nigdy mnie nie zostawisz!- w jego oczach widać było wściekłość, strach i ból. Ból przed ponowną utratą.
Zszokowana patrzyłam mu prosto w oczy i pogłaskałam go po policzku.
- Obiecałaś!
- I dotrzymam obietnicy.- powiedziałam z niechęcią.- Skąd wiedziałeś, o czym myślę?
- Myślałaś? Nie powiedziałaś?- spytał zdziwiony wciąż trzymając moją twarz.
- Myślałam.- zesztywniałam i odciągnęłam jego dłonie od mojej twarzy, ściskając je swoimi delikatnie.
- Jak to zrobiłeś?
-Co?
- Jak wkradłeś się do mojego umysłu?
- Nie wiem. Grałem, a po chwili usłyszałem jak mówisz o tym, że najlepiej dla wszystkie było by gdybyś poszła, naprzeciw nim, sama. Zginęłabyś i nikt inny by nie ucierpiał…
Zesztywniałam patrząc na niego przepraszająco.
- Cieszę się, że to usłyszałem. Nie mam pojęcia, jak, ale przynajmniej mogę odwieść cię od tego głupiego pomysłu.
Wtuliłam się w niego chlipiąc.
- Jak zwykle narażam na niebezpieczeństwo osoby, które kocham. Dlaczego śmierć idzie za mną jakby była mi przeznaczona od zawsze?- szeptałam szlochając.- Edwardzie ja nie chcę umrzeć. Chcę żyć. Z tobą z Alice, Rosalie, Esme, Emmet’em, Carlisle i Jasperem! Ze swoim wujkiem i jego żoną! Chcę żyć i być z tobą. Wyjść za ciebie. Pozwolić ci nawet wywlec mnie nie wiadomo gdzie na podróż poślubną. Nawet w miejsce, którego nie ma na mapie świata.
Edward objął mnie mocno i pocałował namiętnie. Jak nigdy.
- Wszystko będzie dobrze.- wyszeptał w moje usta, po czym wznowił pocałunek. Uniósł mnie i ruszył po schodach na górę.
Jakimś cudem zamkną na klucz drzwi do naszego „salonu”, po czym przeszedł do sypialni.
Ułożył mnie delikatnie na łóżku i zaczął jeździć dłońmi po moim ciele. Nie zastanawiając się długo zarzuciłam mu ręce na szyję i nogi na biodra przyciągając go do siebie.
Poczułam jak jego zwinne ręce wsuwają się pod sukienkę i delikatnie masują skórę brzucha.
Wiedziałm, co chce zrobić. Złamać postanowienie… Nagle ogarnęła mnie panika paraliżująca cale moje ciało.
Przestałam go całować i odepchnęłam go lekko od siebie.
-Edwardzie. Nie.- powiedziałam stanowczo patrząc mu w oczy.
- Myślałem, że tego pragniesz.
- Pragnę, ale chyba wolę poczekać z tym do ślubu. Nie chcę aby doszło do tego tylko dla tego, że chcesz poprawić mi humor.- szepnęłam wtulając się w jego tors.- na przekór swojemu postanowieniu.
Edward westchnął głośno i przytulili mnie do siebie głaszcząc po włosach.
- Ehh… kobieta zmienną jest.- zaśmiał się całując mnie w czubek głowy.- i właśnie dla tego was kochamy.
       Zachichotałam cicho i zamknęłam oczy wtulając się w niego mocniej.
 
______________
Moje kochane dzieci! Z wyprzedzeniem. UDANEGO DNIA DZIECKA !! :D

15 komentarzy:

  1. Rozdział super, a zwłaszcza ta akcja z Emmettem. Normalnie padłam ze śmiechu :D

    Życzę weny i wspaniałych prezentów na Dzień Dziecka.

    Katherina

    OdpowiedzUsuń
  2. świetne! oczywiście akcja z Em'em i ja leżę ze śmiechu! no bomba!
    Cały rozdział super nie mogę doczekać się nn!
    pozdrawiam Liv/Livkiii

    OdpowiedzUsuń
  3. Rozdział fenomenalny, a jak Emmettowi żaba wskoczyła na głowę to naprawdę się ubawiłam :D
    Życzę weny i weny
    Ps. jak mogłaś mnie nie poinformować o nn ?? Będą wkopy ;]

    OdpowiedzUsuń
  4. Rozdział jest boski moja ty wariatko :**
    Jak zawsze się nie zawiodłam i uśmiałam z akcji z Emmettem :)
    Mam nadzieję, że nn wstawisz równie szybko :)
    Pozdrawiam gooooorąco i życzę weny :**
    Zwariowana Natalia :**

    OdpowiedzUsuń
  5. Rozdział świetny.!!Czekam na nn !!
    Beata ;)

    OdpowiedzUsuń
  6. Dzięki za życzonka :P
    Rozdział bardzo zabawny a najbardziej te akcje z Emmettem :) Boki zrywać!
    Pomoc ze strony miejscowych zmiennokształtnych, jeszcze by się wilkołaki z La Push(czy jak to się pisze) przydały:D
    Czekam na następne rozdziały i zapraszam do mnie :)

    OdpowiedzUsuń
  7. Cud miód i maliny XD Cudowny rozdział!!!!!OMG!!!!:P:P:P:P Jestem strasznie ciekawa jak to wszystko się dalej potoczy ??;Jestem zachwycona z niecierpliwością czekam na kolejny rozdział:) oby był w miarę szybko bo już nie mogę się doczekać!!!!!!:)Pozdrawiam gorąco :**Niech wena będzie z TOBĄ! Ahoj piraci! Odnaleziony jeden skarb, płyniemy dalej! :**

    OdpowiedzUsuń
  8. Zrób korektę.
    Nie : w stronę morza, tylko w stronę zachodzącego morza
    w tym zachodzącym morzu tkwi magia znaczenia ;D
    Spoko, mi się bardzo podoba ;D
    I dzięki ;*
    A ta akcja z Emmettem, super ;D Żabka ;D
    ciekawi mnie jak Edwardowi udało się odczytać myśli Belli,
    no nic, to zostanie tajemnicą, aż do następnego rozdziału ;D
    A teraz
    : My Little Pony, My Little Pony
    Ahh ahh ahh ahh…

    My Little Pony
    I used to wonder what friendship could be
    My Little Pony
    Until you all shared its magic with me:

    Big adventure, tons of fun,
    A beautiful heart, faithful and strong,
    Sharing kindness, it's an easy feat,
    And magic makes it all complete!

    You have My Little Ponies
    Do you know you're all my very best friends?
    ;Dhahahaha ostatnio mam fazę,
    bo przyjaciółka, kazała mi obejrzeć wszystkie 3 sezony tego czegoś,
    wciąga jak nie wiem ;/ ale, skończyłam i czekam na 4 sezon;D
    Weeee
    My Little Pony, My Little Pony
    Ahh ahh ahh ahh…;D

    OdpowiedzUsuń
  9. Ehhh.. :D Teraz będę przez Cb śpiewać XD

    OdpowiedzUsuń
  10. Rozdział jest świetny! :) Walka Belli z Emmetem - po prostu epickie. Scenka z Zaćmienia i ten tekst Jaspera znów powalił mnie na łopatki i śmiałam się jak nienormalna! :D Haha! "Ratuj! Goni mnie potwór leśny!" Nie wierzę po prostu. Kocham to! :D Och, co by tu jeszcze? To jak to w końcu było z tym Edwardem? Wkradł się do jej umysły czy nie? :P Żądam wyjaśnień! :P I ta reakcja Edwarda na te słowa. Ten ból, rozpacz i strach! Ta stanowczość w jego głosie (którą sobie wyobraziłam)! Przepiękne! :) Och, pozdrawiam i zapraszam do siebie :)
    Weny, czekam na nn z niecierpliwością :) Pozdrowionka ;)

    OdpowiedzUsuń
  11. Rozdział jest świetny! Prześwietny! Nic dodać nic ująć :D Podoba mi się baaaaardzo! Kiedy kolejny rozdział????????Pozdrawiam gorąco :**Niech wena będzie z TOBĄ!

    OdpowiedzUsuń
  12. Blog jest świetny,!!!!!!! pochłaniam go- czytając-go- raz w tygodniu:) Wchodzę i sprawdzam po kilka razy dziennie czy jest nowy rozdzialik. Kiedy kolejny rozdział??? :D Pozdrawiam gorąco :**Niech wena będzie z TOBĄ!

    OdpowiedzUsuń
  13. Rozdział świetny , cudownie , że masz wenę , bardzo się z tego cieszę i czekam z niecierpliwością na nn .
    Buziaczki :)

    OdpowiedzUsuń
  14. Hahahaha! Cudne! Emcio dooooostał wycisk! XD
    Mmmmmmhhhhh nie mogem siem dociekać bitfy!!!!!!!!
    Niech wena bd z Tobą
    Buziaczki ;D

    OdpowiedzUsuń
  15. Bardzo fajny rozdział, jak i całe opowiadanie :) Zapraszam do siebie renesmeecullen-5czescsagi.blog.pl
    Ania

    OdpowiedzUsuń

Obserwatorzy

http://www.youtube.com/watch?v=zvCBSSwgtg4